Od dość dawna szukam. Szukam sensu w tym co robię i dlaczego. Przychodzą mi do głowy różne rzeczy… : Hajs, Sława, Dziwki, Koks i gruby lukier na tortach. Czasem, prawda, zdarzy mi się tworzyć coś, by sztukę wzbogacić, no… spróbować.
Dowiedziałem się niedawno, że ten kreatywny barter, który może mi zaoferować w zamian wszystko, co wyżej wymieniłem, w zamian za potencjalnie wysoką cenę – dla mojego istnienia – jaką jest różnica perspektywy. Wychodzi albowiem fakt, że kreatywność to miara, która niekoniecznie jest taka sama dla każdego. Tu znów aspekt społeczeństwa wyznacza trendy, w tym co jest jazzy (faux pas za tak archaiczny slang), a co jest dnem. Przytoczyć można choćby Van Gogha, który umarł w nędzy, dopiero później, ktoś zauważył jego geniusz – i gdyby żył, byłby obrzydliwie bogaty. Van Gogha zabiło brak perspektywy… innych ludzi. Dowiedziałem się, że kreatywność to język, choć nie wyrażany słowami, lecz pewną mową siebie samej – konkretne dzieło/aktywność/rozwiązanie. Kreatywność to taka plazma – trudno uchwycić jej formę.
Pytałem o kierunki, o tym co jest dobre, o różne spojrzenia na Fotografię. Pytałem moich wykładowców, ale są zawzięci w ciągłym niedawaniu mi konkretnych odpowiedzi – zostawiając nienasyconym. Myślę też, że robią to wobec mnie specjalnie, bo wiedzą, że sam znajdę odpowiedź.
I wszystko spoko, po jakimś czasie cieszy ta moznolna podróż, ale bywa naprawdę irytująca, kiedy odpowiedź potrzebna jest na jutro.
Wtedy często widzę jak wszystkie dobre okazje przemykają przeze mnie jak mleczna mgła. Wraz z każdym jutrem się rozpływa, a Ja zdaje sobie sprawę, że nieuchronnie jest nieuchwytna.
“Nieważne…”
W Polsce byłem na wakacjach i było chwilami grubo. Np.: Gdy jadąc ze swoją asystentką wpieprzyłem się (dosłownie) w inny samochód (który stał!) koncentrując uwagę na spadających okularach niż na drodze. Tuż za wyjazdem z domu! Przyznaje przed sobą, że to był głupi błąd początkującego. N00bka (kolejne faux pas za tak archaiczny slang). Masakra.
Wstyd jaki poczułem tego dnia, palił mnie gorzej niż to, że porysowałem bratu furę. Pierwszy dzień z moją asystentką był świetnym pokazem tego, że ogarnąłem wszystko jak należy prócz… samej jazdy.
Choć… gdy na kolejną sesję przyszła, byłem zdziwiony – bo nie wiem jaki był tego motyw. Ja, na jej miejscu bym nie przyszedł. “Bałbym się, że ten koleś nas zabije!”
Szacunek za zimną krew.
No i prócz Grilla z bratem, po którym to wracałem późną nocą, był też owocny czas nauki.
Spotkałem się z Damianem Drewniakiem, a także z Justyną Małecką.
Damian pozwolił mi zajrzeć w jego proces i workflow, a Justyna pokazała mi jak się robi tłusty retusz.
Dzięki temu zobaczyłem dwa odrębne spojrzenia na fotografię. To jest wciąż dla mnie pouczające.
Pewnego dnia właśnie wpadłem na pomysł, doznałem “błysku“.
Co prawda nie znalazłem jeszcze odpowiedzi, która by mnie satysfakcjonowała ALE… .
Wiem już, w którym kierunku dążyć. Jak wspominałem o tej mgle jak mleko. Ja też się w tym wszystkim gubiłem. Też miałem mleko pod nosem. Uświadomiłem sobie, że kierunek to już coś konkretnego, bo masz tylko 90° buforu.
Grubo, bo wiesz, że wszystko jest w zasięgu wzroku – kwestia odległości.
Pamiętam jak Michael O’Brien – mój wykładowca – mówił o opowiadaniu o sobie samym, o takim introspekcyjnym podejściu do tworzenia. Żeby otworzył się portal do naszych własnych serc, które powiedzą nam co tworzyć i jak.
Ok… nie powiedział tego tak… sam to przed chwilą ułożyłem, ale… . Rozumiesz sens?
Dlatego zdałem sobie sprawę, że tą prawdziwość będę też ukazywał wśród moich zapisanych słów.
Stąd ten slang, jakieś nuty Hip-Hopowe ale też pewne wartości.
Prawdziwość. Chcę uważać się za takiego i dlatego moja oferta jest konkretna: dostajesz wszystko! Bajkowe sesje i Hip-Hop. (Co za rym!)
No i dygresja, bo pewnie zastanawiasz się jak to pogodzić?
Z początku też nie wiedziałem, gdy byłem jeszcze we Wrocławiu. Myślę, że dziś to kamień węgielny, na którym wybuduję swoje prace. Bo pewnie wyobrażasz sobie Rapujące wróżki, rzucające banknoty ze swoich różdżek? Może kiedyś…, w formie jakiegoś pastiżu .
Nauczyłem się kierować jakoś swoją energią. Bynajmniej tak mi się wydaje – gdyż mimowolnie to wyszło. Przez ten intensywny proces poznawania samego siebie, doszło do kontroli nad własnym światem. No i dystans. Dystans, bez którego wszyscy umrzemy.
Mimo twardych reguł życia, udało mi się wybudzić siedzące we mnie dziecko.
Zmieniłem pracę. Masa ludzi, czasem dziwni, czasem zwyczajni. Masakruje mnie zrozumienie dla nich. Piszę o tym, bo jestem z tego dumny… i szczęśliwy. Ta świadomość napawa mnie lekkością, bo gdy wszystko wiadomo – to mgła się rozpływa i wiesz o jakim terenie jest mowa.
Zmieniłem pracę, i mam czas na spojrzenie za okno. I to chyba jest w tym takie cudowne.
Jest misja więc tam jestem. To oddanie daje mi satysfakcje, że jestem jednym promilem z wielu zer po przecinku, które mogą – jak to mówią Anglicy – make a difference. Wygrywam. Wkładam do świata.
Wszystko zaczęło się wiązać i zrozumiałem, że zamiast wymyślać jaką formalność, przyjąć ją wobec fotografii, a także i odbiorców – stwierdziłem, że zrobię to jak Bisz. (Tu taka dygresja, że dopiero teraz powiązałem to, co mi mówił, gdy rozmawialiśmy w Londynie) Wszyscy jesteśmy ludźmi. Humanizm.
Prawdziwość.
Nie chodzi tylko o zdjęcia. Chodzi o historię, o smaczki, o żar, o Rap i palący piasek pod stopami.
Puenta?
“Powoli znajduję” … ciesze się procesem.
P.S.
Byłem też u naszych Braci Węgrów, który robią na prawdę konkurujący Gulasz. To bardzo stereotypowe – przyznam, ale nie wstydzę się pochwalić cudze, jeżeli jest równie dobre jak nasze! W domu gdzie się zatrzymałem, mieszkała taka starsza artystka. Chciała mnie zeswatać ze swoją wnuczką. A cała sytuacja była na prawdę bardzo zabawna, bo nie mogłem jej zrozumieć.
Ponadto spaliło mnie słońce już pierwszego dnia, że kolejnego nie mogłem iść na plażę. Było tak gorąco, jak pamiętam kiedy, co byłem jako dzieciak na Węgrzech. Ciesze się, że mogłem spędzić ten czas z Mamą.
P.S. 2
Zrobiłem dwie sesje z 4, które planowałem. Perfumy zrobię jak nadarzy się kolejna okazja, a bajki będą na bank więc jest na co czekać. Już niebawem opublikuje całości, ale póki co mogę wam pokazać takie, co zupełnie nie odwzorowuje tego co chcę przekazać ostatecznie. Jest to po prostu szybka edycja pod chwilowym zauroczeniem.